Natsu wrócił do domu w nerwach. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Jego myśli toczyły zawziętą walkę.
Dobrze zrobił mówiąc Lucy co myśl?
A jeżeli Ona teraz już w ogóle nie wróci?
A jeżeli Ona teraz już w ogóle nie wróci?
A może wręcz przeciwnie?
Te pytania obijały się echem w jego głowie. Chciał się komuś wygadać, opowiedzieć wszystko, jednak nie mógł. Obiecał jej, że nie powie.
Zrezygnowany postanowił iść się przejść. Może znajdzie ją i przeprosi?
Szedł już teraz przez Magnolię pewnym krokiem, z głową spuszczoną w dół.
On sam nie miał pojęcia gdzie idzie. Jednak jego nogi już z przyzwyczajenia prowadziły ku mieszkania blondynki.
On sam nie miał pojęcia gdzie idzie. Jednak jego nogi już z przyzwyczajenia prowadziły ku mieszkania blondynki.
Ta jednak siedziała u siebie w pokoju. Myślała nad słowami przyjaciela.
-Boże! Czemu wszystko idzie nie po mojej myśli?! Myślałam, że chcesz dla mnie jak najlepiej!
Krzyczała sama do siebie powstrzymując łzy. Chciała wyjść. Jednak nie mogła, było za jasno, każdy mógł ją zobaczyć, a tego się najbardziej obawia. Włosy Lucy sięgają teraz pasa, już nie spina ich w charakterystyczną kitkę z boku głowy. Zarośnięta grzywka sięga jej brody. W sumie, wygląda zupełnie inaczej. Jednak Natsu ją poznał? Jak?
...
Salamander doszedł do mieszkania dziewczyny. Przez chwilę zastanawiał się czy wejść.
Postanowił pójść dalej, lecz wtedy z drzwi wybiegła Lucy.
Patrzyli na siebie, każde chciało coś powiedzieć, lecz nie za bardzo wiedziało co.
Patrzyli na siebie, każde chciało coś powiedzieć, lecz nie za bardzo wiedziało co.
-Cześć.
Lucy przerwała tę niezręczną ciszę.
-Znów uciekniesz?
Spytał nie patrząc na jej twarz oraz mocno zaciskając pięści. Lucy chwilę się zastanawiała nad odpowiedzią.
-Nie.
Na twarzy Natsu pojawił się uśmiech. Spojrzał jej prosto w oczy, bez słów wywołał na jej twarzy uśmiech.
-Chodźmy do Gildii!
-Chodźmy do Gildii!
Krzyknął, łapiąc ją za rękę, jednak ona ją zdążyła zabrać.
-Eee?
-Nie ucieknę, jednak odchodzę z gildii...
-Co Ty do mnie mówisz!? Lucy! Słyszysz siebie?
-Natsu... Ja muszę... Wieczorem pójdę do Mistrza, skończę to raz na zawsze...
Natsu ustał jak wryty, a ona poszła w stronę straganów.
"No ona sobie jaja ze mnie robi! Mowy nie ma!"
Pomyślał Salamander i pobiegł do gildii by powiedzieć o nowych informacjach.
Biegł ile miał sił w nogach, a teraz jej mu nie brakowało.
Wbiegł otwierając drzwi z kopa. Z wielkim entuzjazmem przywitał się z wszystkimi i pobiegł do gabinetu mistrza.
-Co ten debil taki wesoły?
-Gray, odpuść. To pierwszy raz od trzech lat jak widzę go... Takiego.
Powiedziała Lisanna wycierając szklankę za barem.
-ŻE CO?!
Tyle udało się usłyszeć z gabinetu Makarova po wpadnięciu Smoka. Teraz obydwoje biegli ile sił w nogach po schodach by ogłosić dobrą i złą nowinę.
Dało się usłyszeć szmery, dziwne spojrzenia zgromadzonego ludu oraz jakieś dziwne komentarze.
-Mistrzu, o co chodzi?
-Mistrzu, o co chodzi?
Spytała Erza podchodząc do blatu, gdzie teraz Makarov popijał swoje piwo.
-Oprócz tego, że w najbliższym czasie każde z was nie ma prawa iść na żadną misję i co dziennie siedzieć po 8 godzin w gildii.. To chyba nic.
-Oprócz tego, że w najbliższym czasie każde z was nie ma prawa iść na żadną misję i co dziennie siedzieć po 8 godzin w gildii.. To chyba nic.
-Mistrzu ale dlaczego?
Powiedziała Mira odkładając szklankę.
-Natsu.. Dlaczego? Tylko proszę nie zacznij udawać małoletniej dziewczynki, która się dowiedziała, że JB zagra koncert.
-Haha Mistrzu! HA HA. A tak na serio, to rozmawiałem dziś z Lucy...
-Natsu.. Dlaczego? Tylko proszę nie zacznij udawać małoletniej dziewczynki, która się dowiedziała, że JB zagra koncert.
-Haha Mistrzu! HA HA. A tak na serio, to rozmawiałem dziś z Lucy...
Najpierw się pokłóciliśmy, potem olewaliśmy a potem dowiedziałem się, że ona zostaję tutaj, jednak chcę przyjść jutro tu i odejść z gildii, nie można jej na to pozwolić, dlatego mam plan...
~~~~~~~~~~~~~~
Tak się oto kończy ten jakże nudny rozdział :D
Zapraszam do komentowania!
<Za błędy gomene, ale nie chcę mi się ich sprawdzać xD>
<Za błędy gomene, ale nie chcę mi się ich sprawdzać xD>